Pierwsze śniadanie podczas tegorocznego wypadu nad morze i już takie zaskoczenie. Od rana spory ruch, dużo miejsca ale i dużo ludzi, to dobry znak. Fajny przeszklony ogródek, na szczęście pare miejsc wolnych więc skorzystaliśmy. Na dobry start dnia wiadomo - kawusia, smaczna ale dość mała. Przyszedł czas na danie główne, dodam że bardzo fajna nietypowa karta dań, nie wiedziałem na co się zdecydować. Jedno z nas zamówiło na kromce grillowanego chleba burattę z pieczonymi w miodzie pomidorkami i papryką zalane pesto bazyliowym. Świetna pozycja, pożywna, duża porcja, rozpływająca się w ustach, wszystko dopracowane perfekcyjne, nic za mało nic za dużo. Kolejnym śniadaniem był chrupki placek z tortilli złożony w pół i przekrojony na 3 trójkąty a na nim świeża bazylia i ukiszona cebula, choć mogę się mylić, nie pamietam dokładnie ale było smaczne. Natomiast główną role odgrywało to co było w środku czyli jajecznica, która mogłaby być nieco luźniejsza, do tego poszarpany kurczak, który był soczysty. Lekkie guacamole ale raczej po prostu pogniecione avocado skropione limonką bądź cytryną. Posiekane aromatyczne pomidorki jak na bruschette. Całość nie była ani sucha ani zbyt morka, perfekcyjne danie jeśli chodzi o połączenie składników. Serdecznie polecam każdemu, mam nadzieję że będzie jeszcze kiedyś okazja odwiedzić.